Sunday, June 24, 2007

Szukam żony dla mojego syna


Spotykają się regularnie w Parku Ludowym w Shanghaiu. Na drzewie w miejscu spotkań wisi napisane odręcznie obwieszczenie: "Spotkanie rodziców. Wstęp wolny. Bierzmy przykład z rodziców w Pekinie (gdzie takie spotkania są bardzo popularne i gdzie prawdopodobnie ta tradycja się urodziła - przyp. tłumacza) jak zachęcać nasze dzieci do umawiania sie na randki". Na placu jest około 30 osób skupionych w kilku małych grupach. Każdy przyniósł ze sobą materiały promocyjne: zdjęcia, wymiary, wykształcenie, zainteresowania, stanowisko, miesięczne zarobki. Dla ułatwienia rodzice córek mają na piersi czerwoną karteczkę, rodzice synów maja białe. Jedna z matek mówi mi - moja córka ma już 30 lat, jest wykształcona i pracuje w dużej firmie na wysokim stanowisku, tylko praca i kariera jej w głowie, nigdzie nie chodzi po pracy bo jest zmęczona wiec jak ma sobie sama znaleźć męża. To nasza, rodziców odpowiedzialność by jej pomóc. Co na to Pani córka pytam. Jest mi bardzo wdzięczna i ma nadzieję, że jej znajdę dobrego męża. Podchodzą do mnie inni rodzice zainteresowani faktem, że tu jestem i że z kimś rozmawiam. Co tu robisz, mieszkasz w Shanghaiu, a gdzie pracujesz, a masz żonę (tu wielkie rozczarowanie jak mowię że mam i że to ona stoi obok mnie) a może masz kolegów z Europy, którzy tu mieszkają i są kawalerami. Nagle olśnienie, wszyscy wyciagają karteczki i zaczynają coś pisać. Dziesięć minut później mam już namiary i wymiary od kilkunastu rodziców, którzy mażą o białym partnerze dla swoich córek. Robi się wielkie zamieszanie, podchodzi coraz więcej rodziców, coraz więcej karteczek, nagle pojawia się ekipa telewizyjna z kamerą i zaczynaja wywiad z Krystyną. Co pani myśli o tej inicjatywie. Popieram. I oto myśliwy stał się zwierzyną.

No comments: